Po drodze cz.8


Czy ktoś mi powie jaki cudem nie robię nic innego tylko sprzątam, a w domu ciągle jest syf? Wszędzie kocie futro, pranie z którym walczymy wspólnie z żelazkiem i wiecznie ponosimy klęskę... Pomyśleć że w przedszkolu narzekałam na leżakowanie.
No dobrze, ponarzekałam już na swój los, to teraz krótki fragment opowiadania ;)
Miłego weekendu!
 -.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

Jak się okazało mieszkanie Deana znajdowało się całkiem blisko rynku, przy jednej z charakterystycznych brukowanych uliczek. Mężczyzna wprowadził go do wąskiej kamienicy i poprowadził w górę przez drewnianą klatkę schodową. Korytarz był wąski, ale zadbany. Podłoże pokrywały niewielkie, kamienne płytki, formujące się w niebieską mozaikę, wyróżniającą się znacznie na tle białych ścian.
Dean otwierając drzwi spojrzał na Nechtana przepraszająco, a ten szybko zorientował się dlaczego. Nie zdążyli jeszcze całkiem wejść do środka, a dobiegł ich donośny kobiecy głos.
- Nareszcie raczyłeś się pokazać?! Czekam na ciebie już dobre dwie godziny! Doczekam się w końcu na tę mąkę? Nie będę piec po nocy, żeby… - Kobieta urwała, dostrzegając że jej mąż nie wrócił do domu sam – Och! Witam.
Patrzyła na nich niewysoka, drobna kobieta w średnim wieku. Miała krótkie czarne włosy, założone za uszy, i jak Nechtan zauważył, bardzo okazały biust. Wyglądała na troskliwą osobę, ale niebezpieczny błysk w jej oczach sugerował, że lepiej było jej nie denerwować. Przywitała ich w lekko ubrudzonym fartuszku, a z pomieszczenia z którego wyszła pachniało jedzeniem.
- Nie wiedziałam, że będziemy mieli gości. Przygotowałabym coś specjalnego - rzuciła z pretensją w stronę męża, obdarzając przy tym maga życzliwym wzrokiem. – Napijesz się czegoś kochany?
Nechtan zamrugał, nie wiedząc jak się zachować. Uścisnął dłoń kobiety, mamrocząc coś o tym, żeby nie przejmowała się jego obecnością. Na szczęście Dean postanowił trochę mu pomóc.
- To młodszy kuzyn Rio. Nie jest z tych okolic, przyjechał tylko w odwiedziny. Chwilę porozmawiamy, może otworzyłabyś to swoje pyszne wino, które robiłaś w tamtym roku? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Och, no oczywiście że nie jest stąd. Inaczej już bym o nim słyszała od każdej młódki w okolicy! – zażartowała łapiąc się pod boki. – No nie patrz tak, kochany. Jesteś wyjątkowo ładny – żachnęła się, a wachlarzyk drobnych zmarszczek ozdobił jej uśmiechnięte oczy.
- Sine! – jęknął Dean.
- No i o cóż ci chodzi stary pryku, chyba starsza pani może jeszcze powiedzieć na głos co myśli! Pójdę wam po to wino, idźcie na górę, tylko bądźcie cicho, bo jakimś cudem dzieciaki już śpią. – Kobieta wskazała im ręką schody, a sama powędrowała do kuchni, wcześniej odbierając od męża woreczek z mąką.
- Nie miej jej za złe. Sine nie należy do specjalnie krygujących się osób. Pewnie dlatego się z niej zakochałem… – Dean zaśmiał się nerwowo.
Na piętrze dokąd się udali, znajdował się jedynie krótki korytarz, a po obu jego stronach, dokładnie na wprost siebie, stały dwie pary ciężkich, drewnianych drzwi. Dean skierował ich w stronę tych po lewej, a Neth ruszył za nim wprost do niewielkiego, zagraconego pokoju. Najwyraźniej po drugiej stronie spały pociechy małżeństwa, skoro Sine wcześniej specjalnie ich uciszyła.
Pokój urządzony był podobnie jak większość mieszkania, a przynajmniej podobnie do tej jego części, którą mag miał okazję oglądać. Różnego rodzaju meble, każde od innego kompletu, uginały się pod ciężarem poustawianych na nich drobiazgów. Na poszarzałych ścianach (mieszkanie musiało być ogrzewane kominkiem, Neth poznawał charakterystyczny osad z sadzy), kompletnie bez ładu i składu wisiało kilka obrazów przedstawiających naturę. Były tu także oprawione w metalowe ramki fotografie członków rodziny.
Nechtan nie chciał się za bardzo rozglądać, żeby nie wyglądało to niegrzecznie, ale udało mu się dostrzec zdjęcie ślubne Deana i Sine. Dean był znacznie młodszy niż teraz, a Sine - choć nadal była atrakcyjną kobietą, wyglądała na sporo starszą od męża. Inne zdjęcie przedstawiało dwóch małych chłopców bawiących się drewnianymi klockami i starszą dziewczynkę przebierającą lalkę. Ani jedno z dzieci nie patrzyło w stronę aparatu. W tle widać było szczupłe nogi w samych skarpetach, prawdopodobnie należące do ich mamy.
- To taki nasz jakby salon. Do niedawna była tu sypialnia, ale staramy się coś pozmieniać, bo dzieciaki stale rosną i na razie ten pokój…
Dean był trochę zmieszany, ale Nechtanowi podobny wystrój nie przeszkadzał w najmniejszym stopniu. Było skromnie, to fakt, ale zewsząd dało się zauważyć, że mieszkała tu kochająca się rodzina, czego w jego wielkim, pięknym i pustym domu, nie było wcale.
- Ten pokój nadaje się idealnie, żeby w spokoju ponarzekać na beznadziejny charakter Riordana – przerwał mu z uśmiechem, po czym zajął miejsce na jednym z przysadzistych foteli, ustawionych przy małym, okrągłym stoliku.
- Sam bym tego lepiej w słowa nie ubrał – ucieszył się Dean, siadając obok. – To co, powiesz mi teraz czym ten skurczybyk naraził ci się tym razem?
Oczywiście że tego Neth mu nie powiedział, ale rozmawiało im się całkiem przyjemnie i dosyć długo, jak się okazało gdy tylko do pomieszczenia wkroczyła Sine obwieszczając im, że szła spać bo był środek nocy. Mag pomyślałby że kobieta się na nich gniewała, ale Sine z uśmiechem na ustach postawiła na stoliku trzecią butelkę wina, dodając że jak już się mają spić, to chociaż niech to zrobią porządnie i wyszła.
Nie bronili się długo przez owym podarunkiem.
- Mam dziwne wrażenie, jakbym znał cię już całe wieki – oznajmił Dean poważnym tonem. – To pewnie dlatego, że traktuję Rio jak brata, więc jesteś dla mnie trochę jak rodzina. Nie złość się na niego zbyt długo. Ja wiem że jak ten coś pierdolnie, to człowiek od razu by go zajebał, ale to dobry gość i pewnie już pluje sobie w brodę za to co zrobił. Serio, wiem co mówię.
Neth raczej nie był co do tego faktu przekonany. Podejrzewał że gdyby Dean faktycznie wiedział co zaszło miedzy nim, a Rio również straciłby na pewności.
- Nie wydaje mi się – mruknął Neth pod nosem. - Właściwie to on nawet nie zrobił niczego złego. Co więcej, to co zrobił było… No, trochę ciężko mi to przyznać, ale to było dobre. Nawet bardzo – dodał pogrążony we własnych myślach, przeczesując palcami swoje długie włosy. – Problem polega na tym, że nie chce się do tego przyznać. Ha! W ogóle udaje, że nie wie o czym mowa.
Nechtanowi szumiało w głowie od alkoholu. Był już bardzo senny i mówił odrobinę więcej, niż chciałby powiedzieć. Dean słuchał go z przesadną troską, jakby bardzo chciał go wesprzeć, ale ograniczał się do kiwania głową i klepania go po ramieniu.
- Palant – burknął jeszcze mag. – Denerwuje mnie, że nie potrafię tego racjonalnie przegryźć.
Nechtan czuł się potwornie sfrustrowany wszystkimi swoimi odczuciami. Kiedyś uchodził za kogoś dostojnego, kogoś z klasą, wręcz za pozbawionego emocji. Ludzie traktowali go z respektem, niektórzy odnosili się do niego bardzo zachowawczo, a teraz? Zachowywał się jak dzieciak, zwierzający się kumplowi ze swoich problemów. Był już nawet gotów zrzucić winę na klimat samej Laurenii, byle tylko odrzucić od siebie myśl, że to osoba Riordana tak wiele zmieniła w jego życiu.
- Ha, ha. No to rzeczywiście w jego stylu – podchwycił Dean, nie zauważając rumieńców, jakie wkradły się na blade policzki Nechtana. – Czy ty wiesz że Torin nadal nie wie, ile forsy Rio ładuje w szkołę dla Noel? Poza tym ta mała go uwielbia. Niestety sytuacja wygląda trochę tak że Rio zastępuje jej ojca. Robi ile może żeby wspierać Fionę, ale chuj z tym skoro nie ma przy nich Torina. Młody stale się obwinia że nie robi jeszcze więcej. Niby co jeszcze miałby robić, ja się pytam? Nie jest cholernym cudotwórcą.
Mężczyzna coraz bardziej bełkotał i tracił wątek, chyba nie do końca zdając sobie sprawę z tego, że Nechtan nie miał pojęcia o rzeczach o których opowiadał. Neth natomiast nieświadomie odnotowywał w pamięci wszystkie te fragmenty z życia Riordana. Czyżby to właśnie Noel była dzieckiem, o którym kiedyś wspominał?
- Noel lubi opowiadania o czarodziejach? – Zapytał niby całkiem od niechcenia.
- Czyli jednak ci opowiadał! Taa, mała ma teraz fazę na takie pierdoły. Ostatnio kazała sobie wystrugać czarodziejską różdżkę, a ten czubek oczywiście to zrobił – zakpił mężczyzna, ale z tonu jego głosy pobrzmiewała czułość.
- Różdżkę? To faktycznie zabawne. – Neth zachichotał.
Bawiło go raczej wyobrażenie Melvina machającego długim patykiem, niż Riordana strugającego zabawkę dla dziewczynki.
- Nie chcę go usprawiedliwiać, ani nic, ale wiesz. Rio miał ciężkie życie, a Torin jest dla niego najważniejszy. Często nowe problemy z bratem przekładają się na chujowe zachowanie Riordana wobec innych.
- Już ci mówiłem, że to nie do końca tak – zaczął Neth, ale nim sprostował, Dean ponownie mu przerwał.
- Tak właściwie, to jesteście spokrewnieni przez ojca Rio, czy przez matkę Torina? Bo zgaduję że raczej na pewno nie przez matkę Rio – zaśmiał się wymuszenie.
Nechtana zatkało. Niby co miał odpowiedzieć, skoro nie wiedział kompletnie nic o rodzinie Riordana. Ba, nie miał pojęcia że bracia mieli inne matki. O Torinie słyszał tyle co od Deana przed momentem, a o ojcu Rio nie wiedział zupełnie nic.
- Przez Torina… - Machnął ręką lekceważąco, mając nadzieję, że mężczyzna nie pociągnie tego wątku.
- Tak myślałem, w końcu Owen nie miał żadnej rodziny. Rio też trafił mu się trochę z przypadku, co nie? To trochę smutne, trudno się dziwić, że młody tak się związał z nowym bratem – dodał zasmuconym głosem.
- Z przypadku? – zapytał Neth, zanim zdołał się powstrzymać.
- Nie wiedziałeś? Matka Rio była kurwą. Dosłownie jak i mentalnie. Uwiodła starego Rio, skasowała z forsy, a kilka miesięcy później podrzuciła mu dzieciaka, mówiąc że nie prosiła się o problemy.
- Rozumiem… Chyba nie powinienem był pytać – zmieszał się mag.
- A ja pewnie nie powinienem ci o tym mówić, ale to naprawdę stare dzieje. W końcu dzięki temu wszystkiemu Owen się wreszcie ustatkował. Ożenił się z kobietą, która też miała już swojego syna. Takie trochę małżeństwo z rozsądku, ale byli udaną rodziną. Brit szybko zmarła, a chłopcy zaprzyjaźnili się jeszcze bardziej. Pomagali ojcu w pracy, no i tam poznali mnie – dodał z uśmiechem. – Teraz znasz już całą naszą historię. No i chyba wyszedłem na plotkarza…
- Trochę tak – odparł Neth, śmiejąc się z porównania mężczyzny.
- Ale właśnie dlatego tak ważne jest, żeby nam się udało podczas tej akcji. – Dean obniżył ton głosu i natychmiast spoważniał. – Musi się nam udać! Mała musi mieć ojca, a Riordan powinien wreszcie pomyśleć o własnej rodzinie, a nie udawać amanta po klubach – dodał wywracając porozumiewawczo oczami.

Kolejny raz rozmowa z Deanem, pomogła Nechtanowi ułożyć myśli. Tego wieczora obaj zasnęli przy stoliku, a w przypadku Deana, bardziej na dywanie pod nim. Nie dziwiło więc, że ich wzajemne spojrzenia kolejnego dnia wyraźnie wskazywały na to, że obaj woleliby się obudzić w innych okolicznościach. Neth naprawdę polubił tego człowieka. Był dobrym przyjacielem. Rio powinien bardziej to doceniać.
Pożegnali się po śniadaniu w postaci chleba i smażonych kiełbasek, jakie zaserwował im Dean, ponieważ Sine w tym czasie zajmowała się dziećmi na górze. Nechtan chcąc odwdzięczyć się za mapę i gościnę, zaprosił Deana na kolację. Mężczyzna z początku trochę się opierał, tłumacząc że przecież nie było takiej potrzeby, ale stosunkowo szybko dał się namówić, więc kiedy z uśmiechem odprowadzał maga do drzwi, zapewniał go już, że z pewnością wpadnie.
Tutaj niestety zaczynał się problem, bowiem już po fakcie do Nechtana dotarło, że jedynym miejscem do którego mógł zaprosić Deana, był dom Rio, z którym to obecnie nie miał nawet chęci rozmawiać. Zresztą wcale nie był pewien jak ten zareaguje na jego zniknięcie. W końcu wracał po dwóch dniach. Być może Rio wcale nie spodziewał się, że jego współlokator jeszcze się u niego zjawi. W drodze powrotnej Neth wymyślał prawdopodobne opcje dialogowe, możliwe do zastosowania na Riordanie, a nim zdążył się zorientować, stał już przed wejściem do niewielkiego, drewnianego domku na uboczu. Oczywiście nadal nie wiedział co powiedzieć, postawił więc na wyjście najłatwiejsze - Postara się nie mówić nic, ewentualnie jakoś improwizować.

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział!! Kończyć w takim momencie powinno być zabronione haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ❤️ Zawsze okropnie się cieszę, jak się dowiem że się podobało ;)

      Usuń
  2. Hejka,
    wspaniały rozdział, Dean to istne źródło wiedzy o Riordanie... no ciekawe jaki widok zaastanie Natcha i co? on chce coś ugotować, ostatnio wzywał Patryka do tego... a teraz co zamknie sie w łazience, Patrick opanuje go, ugotuje i zniknie jak wszystko będzie gotowe, no ale co kiedy nie będzie miał możliwości przyzwania, a będzie musiał coś przygotowac?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie i cieplutko Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, Dean to istne źródło wiedzy o Riodrinie, no ciekawe jaki widok zastanie Natcha i co? on chce coś ugotować, ostatnio wzywał Patryka do tego... a teraz co zamknie sie w łazience, Patrick opanuje go ugotuje i zniknie jak wszystko będzie gotowe? no ale co kiedy nie będzie miał możliwości przyzwania, a będzie musiał coś przygotować?
    weny i pomysłów życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Ćpun, diler i psychopata - SAIA - cz. 1

 Pierwszy fragment nowego powiadania :) Koniecznie dajcie znać, jakie macie wrażenia po przeczytaniu! ;)   -.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-...